poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 1- Jeszcze mnie zjesz

Hej jestem Sam. Niedawno przeprowadziłam się do Londynu bo moi rodzice zgineli w wypadku. Teraz mieszkam u mojej kuzynki Emily. Jest modelką. Miesiac temu przeniesiono ją tu więc moglam u niej zamieszkać. Zanim Emi wyjechała razem z 2 naszymi przyjaciółkami tworzyłysmy nierozłączną paczke. Nieprzeszkadzała nam różnica wiekuwszystko robilyśmy razem. Chciała bym żeby wszystko było tak jak dawniej.Może porozmawiam z Emi i pozwoli żeby dziewczyny tu zamieszkały. Ale najpierw ide do mojego nowego pokoju się rozpakować.Zajeło mi to ok 2 godzin.Wzielam czyste ubrania (bez chusty) i poszłam się wykąpać. Kiedy skończyłam poszłam do Emi.
-Emi?.-Zapytałam chcąc dowiedzieć się gdzie jest
-Jestem w kuchni.
-Pamiętasz jak byłaś jeszcze w Polsce?. Zawsze robiłyśmy wszystki razem z Alex i Cami.
-Tak nigdy nie można było nas rozdzielic.
-No ale wkońcu ty wyjechałaś a my zostałyśmy tam same.
-Tak ale to nie moja wina że mnie tu przenieśli.
-A co ty na to żeby dziewczyny z nami zamieszkały?.
-Dobry pomysł ale nie stać mnie na utrzymanie całej naszej czwórki.
-Wiem. Pomożemy ci razem z dziewczynami znajdziemy prace.
-Jeśli dziewczyny bedą chciały to mogą z nami zamieszkać.
-Aaaaaaa... Dziękuje Dziekuje Dziekuje Kocam cie.
-Ja też cie kocham.
Odrazu pobiegłam po swojego lapka żeby zadzwonić do dziewczyn. Niestety na skypie żadnej nie było. Szkoda :(. Sprawdziłam jeszcze twittera, facebooka i aska ale nic ciekawego nie było.
Już od jakiejś godziny leże na łużku i strasznie sie nudze, postanowiłam ubrać się w coś odpowiedniego do pogody i wyjść pozwiedzać okolice. Zanim wyszłam poinformowałam Emi o moich zamiarach.
Po 5 minutach doszłam do skate parku. Usiadlam na lawce i podziwiałam triki robione przez chłopaków.Od zawsze chcialam nauczyć się jezdzić na desce ale nigdy nie miałam na to czasu. Robiło się coraz ciemniej więc postanowilam już wracać. Idąc przez park o coś się podknełam i runełam na ziemie, miałam zamiar już wstać ale ktoś wyciągnoł do mnie ręke. Chwile na nią patrzyłam ale wkońcu złapałam ją i ten ktoś pomógł mi się podnieść. Kiedy stałam już normalnie chciałam podziękować za pomoc spojrzałam na tego kogoś i zobaczyłam chłopaka z burzą loków na głowie(wygladał jak pudel z tymi lokami) i okularami przeciwsłonecznymi na nosie(seria?. W taką pogode okulary)
-Nic ci sie nie stało?.-Zapytał chłopak.
-Nie, dzięki nic mi nie jest.
-Skoro nic ci nie jest to czemu twoje kolano krwawi?.-Zdziwiona spojrzałam na kolano i ono serio krwawiło.Co tam kolano to moje ulubione spodnie.
-No nie to moje ulubione spodnie!
-Serio ty sie martwisz o spodnie?. Przecież ty masz rozwalone kolano!
-Ale moje spodnie!
-Boże dziewczyno! Chodź zawioze cie do szpitala powinni zobaczyć to kolano.
-Nie trzeba. Wracam do siebie.
-Nie dojdziesz do domu w takim stanie podaj adres to cie odwioze.-Ups! Ale wtopa przecież ja nawet nie znam swojego nowego adresu. Stałam chwile zastanawiając sieś co powiedzieć ale chłopak mi przerwał.
-Tylko nie mów że nie znasz swojego adresu.-Głupio zaczoł się śmiać.
-No sory bardzo ale mieszkam tu nie cały dzień więc sie ze mnie nie śmiej!
-Dobra dobra chodź zawioze cie do mnie i tam opatrzymy kolano.
-Ej ! Nie powiedziałam że gdzieś z toba pujde. Nawet cie nie znam.
-Harry Styles miło mi. No widzisz teraz już znasz.
-A co będe z tego miała?.
-Odwioze cie do domu.
-Ale ja adresu nie znam.
-Spokojnie coś się wykąbinuje.
-Dobra ale łapy trzymasz przy sobie.
-Okej.Chodźmy już zaraz będzie padać.
-Taki duży chłop a deszczu sie boi.
Byliśmy już w domu Harrego zaprowadzil mnie do kuchni i kazał poczekać na niego.Siedziałam i patrzyłam na wystruj wnętrza szczerze to chyba ma dużo kasy bo wszystko tu wygląda na drogie i nowoczesne. Po chwili chłopak wrócił z apteczka w ręce i powiedział że możemy już zaczynać.Usiadłam na blacie kuchennym i patrzyłam na ściane nagle wydała się bardziej interesująca od mojego kolana nigdy nie znosiłam widoku ani zapachu krwi. TAK! Jak dla mnie krew ma zapach.Siedziałam sobie spokojne ale poczułam że Harry dobiera sie do moich spodni odrazu zareagowałam uderzając go w ręce
-Co ty robisz?. Przecież była umowa!
-Musisz ściągnąć spodnie bo przykleiły się do rany.
-Mogłeś mi powiedzieć to sama bym to zrobiła.
-Mówiłem ale ty nie słuchałaś.
-Dobra niech ci będzie .Odwróć się!
-Co?
-No odwróć sie jak mam ściągnąć spodnie.-powiedziałam i po chwili dodałam:-I nie podglądaj!.-Rozbawiony chłopak wykonał moje polecenie a ja mogłam zacząć ściągać spodnie. Już możesz się odwrócić. Troche się krepowałam stać przzed chłopakiem bez spodni ale musiałam pokonać moja wstydliwość. Prubowałam podskoczyć i usiąść na blacie ale za pierwszym razem mi sie nie udało i usłyszałam tylko śmiech pudla.
-Co sie śmiejesz?. Pomógł byś a nie.- Chłopak więcej sie nie odezwał tylko mi pomógł kiedy posadził mnie na blacie usłyszeliśmy głos dochodzący z korytarzu:
-Harry. Chciałem sie zapytać czy możesz po........- I tu chłopak zamilkł wchodząc do kuchni widząc mnie bez spodni Harrzego z rękoma na moich nagich udach- życzyć. To ja może wpadne później.-Zanim zdążyliśmy coś powiedzieć chłopak już zniknoł z pola widzenia a chłopak zaczol się śmiać.
-Pudel a ty znowu rżysz ?.
-Pudel?
-Tak. Twoje włosy przypominaja mi pudla.
-To jest obraźliwe!
-Tak wiem. Dobra dokoncz już i odwieź mnie do domu.-Już więcej nikt się nie odezwał.
-No dobra gotowe.-Spojrzałam w jego oczy i się uśmiechnełam chłopak jeszcze pocałował moje kolano i pomógł mi zejść z blatu-Chodź na góre dam ci jakieś moje spodnie-Powiedział.
Troche skrępowana stałam w jego pokoju i czekałam aż da mi jakieś spodnie
-Mnie nie musisz się wstydzić - powiedział stając obok mnie spojrzał mi w oczy a ja znowu sie rarumieniłam (Boże co sie ze mną dzieje?. Sam ogarnij się ! )
-Sam- cicho bruknelam aż zdziwilam się że umiem mówić tak cicho.
-Słucham ?.-zapytał zaskoczony brunet
-Nazywam się Sam.-Dodałam już znacznie glośniej.
-No więc Sam masz ochote na herbatę ?.
-Jasne czemu nie.
Zwykłe picie herbaty przerodziło się w oglądanie komedi a jedna zamieniła się w 3.Spojrzałam na zegarek jst już po północy musze się zbierać Emi pewnie się martwi.
-Harry jest już późo odwieziesz mnie ?.
-Jasne wezme tylko kluczyki do auta.
Droga mineła nam w dość fajnej atmosferze przez całą droge wygłupialiśmy się i śpiewaliśmy piosenki,
Pod moim domem Harry wysiadl pierwszy i otworzył mi drzwi jak dżentelmen (nwm jak się to pisze :P) Wramach podziękowania uśmiechnełam się najładniej jak umialam. Odprowadzil mnie pod same drzwi już chciałam się z nim żegnac kiedy biala kartka powieszona na drzwiach przyciągneła moja uwagę

"Sam przepraszam że dopiero teraz cie o tym informuje ale sama dowiedziałam się o tym niedawno. Musiałam wyjechać na 4 dni do Paryża na sesje zdjęciową i pokaz mody. Możliwe że wyjazd sie przeciągnie. Wszystko czego będziesz potrzebować jest w kuchni. Baw się dobrze.
                                                                                                                       Kocham cię Twoja Emi :*"

-Może chcesz wejść na herbate- Zapytałam Harr'ego
-Wsumie czemu nie.

Razem z Harrym siedzimy właśnie w salonie oglądając kolejną komedie. Kiedy ten film się skończył kazałam mu wybrać następny a sama poszłam po coś do picia i jedzenia. Kiedy wróciłam okazało się że Harry wybrał horror : Mama.Podczas oglądania tak się wystraszyłam że aż wtuliłam się w Harr'ego ale szybko się  odsunełam i powiedziałam:
-Przepraszam.
-Nic się nie stalo. Nawet mi sie podobało- Sam przyciągnoł mnie do siebie a ja wtuliłam głowe w jego ramie. Wstyd się przyznać ale w tym momencie zapomnialam o Kamilu teraz liczyła się tylko ta chwila. Z minuty na minute moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe aż wkońcu same opadły.
-Oczami Harr'ego-
Nieukrywając Sam zauroczyła mnie od samego początku naszego spotkania. Nigdy nie sądziłem że jaka kolwiek dziewczyna tak szybko zawróci mi w głowie. Spojrzałem na nią chcąc dokładnie przyjrzeć się jej twarzy ale zauważyłem że zasneła. Położyłem ją na kanapie a sam odniosłem wszystkie brudne naczynia do kuchni. Wróciłem do salonu i okryłem dziewczyne moją bluzą a sam położyłem się okok i zasnołem przytulając ją do siebie.

RANO
Właśnie się przebudziłem i mój wzrok odrazu powędrował na śpiącą Sam. Po 10 minutach zaczeła się przebudzać spojrzałem na nią i powiedziałem:

-Dzieńdobry
-Dzięńdobry. Jak się spało?.-Zapytała
-Dobrze wkońcu z tobą. A tobie ?.
-Też dobrze.
Sam wstala i pokierowała się do kuchni a ja zaraz za nią. Chciała zacząć robić śniadanie ale ją powstrzymałem.
-O nie. Dzisiaj ja robie śniadanie. Co sobie pani życzy?.
-No okej skoro sam zaproponowałeś. Poprosze naleśniki z bitą śmietaną owocami i czekoladową polewą.
-Jakie wymagania.
-Skoro sam zaproponowałeś to musze to wykorzystać. A moge Ci pomóc ?.Proszeee :)
-No dobra.
Robiienie ciasta na  naleśniki poszło nam dosyć szybko no ale jakie to by było robienie ciasta bez bitwy na mąke. Kiedy wszystko było już całe od mąki spojrzałem na dziewczyne i zrobiłem głupią mine a ona zaczeła się śmiac.
- Ze mnie się śmiejesz?.-Zapytałe,
-Tak.-Odpowiedziała bez owijania w bawełnie.
-Ranisz mnie!. Teraz tego pożałujesz.-Nawet nie zdążyła uciec a ja zaczołem ją łaskotać.-Jeszcz będziesz się ze mnie śmiała ?.-zapytałem.
-Taaaak.-Odpowiedziała z nie małym rozbawieniem. No ale po chwili dodała- Dobra jednak nie już nie będe. Obiecuje.- Oparłem ręce nad jej głową spojrzałem w jej oczy i uśmiechnołem się do niej a ona powiedziała
-Harry naleśniki same się nie usmażą- Nie wiem czemu ale to zdanie tak mnie rozbawilo że ąz wybuchnołem śmiechem. Niemogąc już dłużej utrzymywać się na rękach położyłem się na niejchcąc ją troche pognębić.
-Harry?.
-Tak?.
-Miażdżysz mnie.-Zanim wstałem ugryzłem ją w szyje.- Ei ty wampirze jeden- Dodała i klepneła mnie w ramie.
-No co?.-Zapytałem ze śmiechem
-Chodźmy smażyć te naleśniki bo jeszcze mnie zjesz. Smażąc naleśniki było pełno śmiechu oczywiście jeszcze bardziej zabrudziliśmy kuchnie. Po zjedzonym posiłku schowałem naczynia do zmywarki. Odwracając się poślizgnołem na rozbitym jajku i wpadłem na Sam i razem wylądowaliśmy na ziemi. Kolejny już raz tego dnia wybuchneliśmy głośnym śmiechem. Po opanowaniu bałaganu panującego w kuchni spojrzałem na zegarek i się przeraziłem jakim cudem może już być 12?.
-Już 12?. Tak szybko mineło będe musiał się już zbierać- Powiedziałem. Sam odprowadziła mnie do drzw. Miałem zamiar już wychodzić ale cofnołem się bo o czymś zapomniałem.
-Zapomniał bym o najważniejszym-Powiedziałem całkiem poważnie a dziewczyna troche zdezorientowana spojrzała na mnie- Dasz mi swój numer?.- Sam niemogła powstrzymać już śmiechu więc wybuchneła głośnym rechotem. Wzieła odemnie telefon i zapisala w nim ciąg 9 cyferek. Na pożegnanie pocałowałem ją w policzek i powiedziałem:
-Pa Sam. Odezwe się jeszcze.
Pa Harry. Trzymam Cie za słowo.- Stojac w drzwiach pomachała mi i wróciła do środka.